Biwak Listopadowy 2016 - Grybów
Dnia
10 listopada odbył się
biwak harcerski, brało w
nim udział 13 młodych osób
które chciały przeżyć prawdziwą przygodę.
Biwak
zaczął się dnia 10 listopada w szkole im. Kazimierza Wielkiego w Grybowie.
Pierwszy
dzień przebiegł pomyślnie i bez żadnych niespodzianek. Natomiast drugi od
początku był nieco chaotyczny, wpierw harcerzy przywitał poranny apel który
oficjalnie rozpoczął biwak.
Z
okazji Dnia Niepodległości wszyscy (formując żółwia) ruszyli do kościoła z
sztandarem federacji na czele, a później pod pomnik upamiętniający poległych w
II wojnie światowej żołnierzy.
Poranek
umknął szybko, kolejny apel (w którym uczestniczyły także harcerki i wilczki)
odbył się na placu. Po sprawnym wyrecytowaniu prawa harcerskiego przez skautów
zewsząd zaczęli wyskakiwać partyzanci
Wołając
o pomoc wojskom polskim.
Pierwszym
zadaniem druhów było odnalezienie listu generałów polskich, które zostały
rozmieszczone w strategicznych miejscach, tak aby wróg nie mógł ich zdobyć. Na
szczęście i to nie było problemem dla skautów,
Pomimo
wadliwego rozmieszczenia informacji.
Po
ustalonym czasie wszyscy spotkali się w ustalonym przez generała miejscu, aby
zregenerować siły, niestety w śród partyzantów skrywał się szpieg który w tym
czasie potajemnie ukradł całe zapasy i amunicje.
Jedyną
opcją było ruszenie w pogoń, po długim śledzeniu wroga cała gromada dotarła do
źródła problemu. Aby odzyskać to co zostało stracone musieli stoczyć walkę na
śmierć i chustę z okupantem.
Niestety
mały oddział wroga nie mógł się równać z całą gromadą harcerzy,
Więc
trzeba było powołać się na honor i stanąć do uczciwej walki,
Pomimo
dobrego uzbrojenia i lat treningów udało się powstrzymać wroga.
Przewracając
truchła wrogów odnaleziono ukradzione skarby, z którymi udano się do obozowiska
gdzie były dalsze instrukcje jak walczyć z okupantem. Tak minął dzień drugi
walki z zaborcami.
Niestety
kolejny dzień nie był tak owocny jak poprzedni Niemcy ostrzeliwali polskie
ziemie, nie było możliwości wydostania się z ruin budynku nie zostając przy tym
rannym. Cały ten dzień został spędzony na przygotowywaniu się do kolejnych walk
i odpoczynku, szlifowaniu komunikacji morsem, spotkaniem z księdzem oraz Mszą
Świętą a także poprawieniem humoru – ogniskiem.
Tak
minął dzień trzeci.
Następnego
dnia przestał padać śnieg to znaczy przestano ostrzeliwać polskie ziemie, można
było bezpiecznie ruszyć, na niedzielną Mszę Świętą. Niestety nasz generał
zginął, niemieliśmy przewodnika, zostaliśmy oddelegowani
do naszych domów i musieliśmy czekać na dalsze rozkazy…
Zbierając resztki amunicji odnaleźliśmy rzeczy osoby, która pełniła rolę fotografa. Poniżej to co znaleźliśmy na jego aparacie do robienia zdjęć.