Rzeki przepłynęli, góry pokonali - na Ukrainę na obóz pojechali !

Po całorocznych trudach roku szkolnego, rywalizacji podczas wyjazdów, ciągłej pracy na zbiórkach nadeszła pora na sprawdzenie swoich umiejętności. Dnia 26 lipca wyruszyliśmy na nasz Obóz letni na Ukrainie. Droga choć początkowo wydawała się bardzo skomplikowana finalnie przebiegła bez większych problemów i nawet we Lwowie szybko poradziliśmy sobie z przejściem do miejsca spotkania z Ukraińskimi Skautami. Po dojechaniu na miejsce obozu byliśmy mocno zszokowani krajobrazem. Gęsty las, płaski teren i piękne jezioro dosłownie sto metrów od obozu. Najbliższe 3 dni spędziliśmy na budowaniu swoich obozowisk. Stoły, paleniska, platformy , a jakby tego było mało, piękna kaplica i maszt na poziomie!  Żuraw(Kacper Kwieciński) w ramach sprawności mistrzowskiej razem ze swoim Zastępem przygotował park linowy dla całego obozu, w którym była nawet mała tyrolka. Po pionierce nastała niedziela - rano odwiedziły nas dzieci, które były uczestnikami oazy wakacyjnej w sąsiedniej parafii. Razem z rodzicami przechadzali się po naszym obozie i dziwili ,że w lesie można spać w taki sposób. Okazało się ,że z bardzo dużą ilością osób mogliśmy się dogadać bez problemu. Dowiedzieliśmy ,że w tych okolicach ,w których obozujemy bardzo często ludzie są potomkami Polaków - stąd też język polski nie jest tym ludziom obcy. Po odwiedzinach wyruszyliśmy na eksplo. Przez kolejne dni mogliśmy poznawać zwyczaje Ukraińskich wsi, poznawać nowych ludzi i zobaczyć nowe miejsca. Wszystko musieliśmy dokumentować, żeby po powrocie złożyć do Kraala szczegółowy raport w Kronice Zastępu. Zastępowi Żuraw podczas eksplo udało się nawet zorganizować ognisko dla miejscowych! Ponoć 3 okoliczne wsie się zjechały żeby być tego uczestnikami. Kolejnym punktem programu obozu była Olimpiada Sportowa - czołganie się, przeskakiwanie wielkich dziur, równoważnia - wszyscy dawali z siebie wszystko i starali się pokazać ,że to oni są najlepsi. W połowie obozu odwiedził nasz obóz wędrownik z Ukrainy - Orest - okazało się ,że pracował jako szef kuchni w wielu restauracjach na całym świecie. Korzystając z jego rad, staraliśmy się wypaść przed nim jak najlepiej podczas Konkursu Kulinarnego.  Jednym z ostatnich punktów obozu była Wielka Gra - przez 48 godzin mogliśmy wczuć się Polaków walczących z Bolszewikami w 1920 roku. Wszystko to okraszone codziennymi kąpielami w jeziorze, które doskonale ochładzało w upalne dni, wieczornymi ogniskami, codzienną Mszą Świętą i ukończone 3 dniowym pobytem we Lwowie. Tam odpoczęliśmy, pozwiedzaliśmy i zadowoleni 11 sierpnia wróciliśmy do naszych domów.

Michał Borowski - Zastęp Żuraw 

Wspólne zdjęcie całego obozu na ostatnim Apelu